
No i nareszcie ruszyły rośliny na tyle, że mogę już zacząć jadać przedwiosenne sałatki;) Choć rzodkiewka jeszcze nie nasza(ta akurat z Włoch), nie mogłem się już jej oprzeć i musiałem przymknąć swoje ortodoksyjne i sezonowe oko;)

Ja ciągle tak piszę sezonowość, sezonowość a tak naprawdę po menu restauracji i jadłospisach ludzi widzę, że jeszcze wiele osób nie rozumie co to jest i to że to najlepsza możliwość na zdrowe odżywianie. Nie ma moim zdaniem lepszej drogi jak połączenie naszego jedzenia z naturą i najbliższym nam otoczeniem. Jedzenie najlepszej jakości produktów w ich szczytowym momencie czyli wtedy kiedy natura to zaprojektowała to jest to co bardzo chce przekazać poprzez swoje gotowanie. Nie twierdzę też, że trzeba być 100% ortodoksem ale kupować świeże pomidory lub szparagi w zimie jest moim osobistym zdaniem słabe bardzo.
Pewnie zaraz ktoś powie: „Przecież gościu mamy import”. Mamy owszem, ale warto sobie zdać sprawę ile drogi ten produkt musi pokonać i jak go trzeba przed drogą „zabezpieczyć”. Mało tego jak do Nas przyjeżdża często leży po 3-4 tyg w hurtowni czy sklepie. Spróbujcie sobie moi drodzy wyhodować cokolwiek i zostawić to na 3 tyg. Zobaczycie czy będzie wyglądać tak dobrze jak importowane w zimie warzywa i owoce. Warto również nie popadać w paranoje bo faktem jest to, że w niektórych krajach całkiem blisko Polski sezon wegetacyjny zaczyna się miesiąc wcześniej niż u Nas i dzięki temu możemy cieszyć się choćby tą rzodkiewką czy młodą sałatą rzymską na miesiąc przed „naszą”. Warto więc po prostu pomyśleć nad tym co kupujemy.
Ale oczywiście wybór tego co się jada należy do każdego z Nas więc trzeba szanować swoje poglądy.

Ok rozpisałem się słowem wstępu bardzo długo a tu wszak chodzi o sałatkę. Jako bazy użyłem młodej sałaty rzymskiej gdyż nasze rośliny które świetnie nadają się na bazy do takich przepisów jeszcze są malutkie. Całym sercem tego dania jest sos który z dodatkiem genialnej koziej Bryndzy od państwa Maziejuków tworzy coś niesamowitego i to właśnie na ten sos dziś zdradzę Wam przepis;) Oprócz Bryndzy znalazły się w niej również wszystkie rośliny które uzbierałem.
Sałatka
- 1 młoda Rzymska sałata
- kilka rzodkiewek
- jajko
- 4 kromki jasnego pieczywa
- łyżka masła
- Dzikie rośliny których ja użyłem :Szczypior czosnek, Czosnaczek pospolity i Szczawik zajęczy



Sos
- 4 łyżki majonezu
- 1 łyżka Bryndzy (może być z mleka krowiego)
- Cebulki Szczypioru czosnku, może być zwykły czosnek wtedy 2 ząbki
- łyżka kaparów
- kilka filecików Anchois (4szt)
- zielony pieprz (łyżeczka)
- łyżka musztardy Dijon
- jeśli używacie majonezu innego niż kielecki (jest kwaskowy) można dodać łyżkę octu winnego białego
Sos jest prosty bo wystarczy wszystko zblendować. Ciężko jest natomiast złapać balans smakowy i tu wam podpowiem jak sobie radzić z takimi problemami;)
Za słony/kwaśny dodajemy łyżkę więcej majonezu ale uprzedzam że sos musi być intensywny aby był mocno wyczuwalny w sałatce.
Płaski smak: Dodajemy trochę więcej Anchois i Bryndzy to one powodują że dresing nabiera głębi.
Przesadziłeś z pieprzem-Przykro mi ale musisz zjeść ostre;) Na to nie ma lekarstwa a rozrabianie go majonezem sprawi, że zrobisz sosu na 10 osób…
Rada ode mnie: Sos zawsze próbuj na liściu sałaty lub na grzance. Sam wydaje się często za mocny jednak z innymi słodkimi choćby dodatkami okazuje się idealny.

Przygotowujecie czasem „Cezara” w domu? 😉 Jeśli tak to podzielcie się spostrzeżeniami co do najlepszego sosu cesarskiego;)