
Powiew zimy przywitał mnie dziś ale ja dalej w przedwiosennym nastroju;) Ostatnio dużo się mówi o nie marnowaniu niczego. Wiadomo, czasem nie da się uniknąć wyrzucania, szczególnie kiedy się pracuje non stop i nie ma czasu na gotowanie jednak starać się trzeba zawsze . Mi natomiast kombinowanie jak zrobić coś z niczego bardzo odpowiada, wszak pobudza to mocno kreatywność. Na takiej, recyklingowej zasadzie powstał pomysł na ten przepis. Po ostatniej sałatce zostało mi trochę dzikich roślin, bryndzy i rzodkiewki wraz z nacią. Dokupiłem kilka Kalarep i śmietanę i zabrałem się za gotowanie. Zupa wyszła tak dobra, że muszę się z Wami podzielić przepisem. Zapraszam więc nawet tych do zielonych warzywnych kremów nieprzekonanych!
Krem z kalarepy/Ziemniak/Żubrówka/Bryndza/Dzikie zioła

- 4 kalarepki
- 3 średnie ziemniaki
- 1 cebula
- 4 ząbki czosnku
- 150ml żubrówki (tej z trawą)
- łyżka Bryndzy
- Kwaśna, tłusta śmietana
- Liście z rzodkiewki (2 pęczki)
- Opcjonalnie Dzikie zioła (Czosnaczek, Dziki szczypior)
- sól i pieprz
- Chleb na grzanki
- 2 łyżki masła

Przepis jest prosty jak zawsze, ale pamiętajcie nie pomijajcie żadnej z czynności, wszystkie są ważne!
Wpierw nastawiamy garnek z wodą. Do wody sól i cukier po dużej łyżce. Kiedy woda zawrze wrzucamy tam umytą i pokrojoną w kostkę kalarepę. Tak musimy ją zblanszować. Wystarczy jej dosłownie 2-4 min we wrzątku. Odcedzamy ją i wrzucamy do zimnej wody. Co nam to dało? Piękny zielony kolor został lekko utrwalony i nasz krem nie będzie „bury”.
Zabieramy się za obieranie ziemniaków, czosnku i cebuli. Kroimy to wszystko w podobną kostkę co kalarepę. W garnku rozpuszczamy masło i wrzucamy ziemniaki, czosnek i cebulę. Smażymy chwilę i zalewamy to żubrówką. Dobrze jest podpalić żubrówkę kiedy zaczyna wrzeć. Uwaga nie nachylamy się wtedy na garnkiem;) Kiedy alkohol przestanie się palić zalewamy wodą do poziomu warzyw i gotujemy.
Czemu najpierw gotujemy zupę z kalarepy bez kalarepy? Ano dla tego, że ziemniak jest twardszy a nam zależy aby kalarepa się nie rozgotowała. Po jakiś 10 min wrzucamy kalarepę. Gotujemy wszystko razem jeszcze jakieś 20 min. Kalarepa musi być miękka ale nie ma się rozpadać. Na koniec wyłączamy gaz i wrzucamy umyte liście rzodkiewki, czosnaczek i dziki szczypior i zostawiamy tak zupę na 5 min co by liście zmiękły. Blendujemy całość doprawiając solą, pieprzem i bryndzą oraz przecieramy przez drobne sito. Ja proponuje podać taki krem z grzankami i łyżką kwaśnej śmietany.

Moja Babcia zajadała się podgotowaną kalarepą z solą ale pokolenia w wieku Naszych rodziców omijają trochę to wdzięczne warzywo. Młodzi natomiast sobie o niej przypomnieli bo jest na nią wege-hipsterska moda;) Ja tam kalarepę również odkryłem całkiem niedawno i od tamtej pory stosuje ją w swojej kuchni w miesiącach zimowych i przedwiośniu. Bardzo plastyczne jest to warzywo, robiłem z niej puree, piklowałem ją, kisiłem, robiłem zupy czy podawałem na surowo. Jeśli jeszcze nie zdecydowałeś/łaś się na spróbowanie kalarepki to teraz już musisz to zrobić;) Pyszny produkt za niewielkie pieniądze.