
Nie wiem jak wy ale jak byłem dzieckiem kopytka najbardziej smakowały mi z masłem i cukrem… tak przyrządzała mi je Babcia. Bazując na tym przepisie na słodkie ziemniaczane kluski postanowiłem zrobić swoją późno-jesienną wersję i powiem Wam jedno. Choć nie wygląda, to smakuje obłędnie!!! Kto chętny na przepis?
Kopytka
- Ugotowane dzień wcześniej ziemniaki w mundurkach (500g)
- ok 100g mąki pszennej 450tki
- 1 jajko
- sól
Z kopytkami jest tak, że im mniej tym lepiej;) Aby nie dodawać za dużo mąki polecam ugotować ziemniaki dzień wcześniej w mundurku. Skórka to naturalna bariera dla skrobi która nie ucieknie Nam do wody.
Podczas kilkunastogodzinnego odpoczynku ziemniaki porządnie odparują i stężeją.
Warto też wybierać białe odmiany które zawierają więcej skrobi.
Ziemniaki ugotowane obieramy ze skórki i przeciskamy przez praskę lub przekręcamy przez maszynkę. Dodajemy jajko, szczyptę soli i zagniatamy dodając małymi porcjami mąkę.
Ciasto nie powinno się kleić. To ile mąki wciągnie zależy od tego jak i jakie ziemniaki ugotowaliśmy. Kiedy ciasto ma dobrą, nie klejącą i gładką konsystencję zostawiamy je na 30 min pod przykryciem.
Dodatki
- 1 kwaskowe jabłko
- pół szklanki miodu pitnego
- 50g orzechów włoskich
- szczypta cynamonu
- łyżka masła
Odpoczęte ciasto rozwałkowujemy w tak zwane „węże;)” czyli długie ruloniki. Lekko spłaszczamy i kroimy nożem pod skosem. Gotujemy w osolonej wodzie do wypłynięcia i wyławiamy na talerzyk.
Orzechy siekamy drobno, możemy je też zmielić w młynku. Całą istota tego dania jest taka aby oblepiły nasze kopytka i zrumieniły się na maśle więc muszą być drobno posiekane.
Rozpuszczamy masło na patelni i wrzucamy obgotowane kopytka. Smażymy je na rumiano. Kiedy złapią kolor dokładamy pokrojone jabłka, smażymy chwile razem i zalewamy wszystko miodem. Zwiększamy ogień na full i odparowujemy miód dodając orzechy. Doprawiamy szczyptą cynamonu.
Gotowe 🙂
