Z mojej ostatniej mikro podroży wróciłem z 3 litrami pysznej i świeżej serwatki z owczego mleka. Litr postanowiłem wypić dla zdrowotności a z dwóch pozostałych ugotować zupę !! 😉
Jako, że serwatka słodka że hej postanowiłem, że zupa musi być kwasiorem.
Dobrze wiecie, że wiosną kwaśna zupa to – szczawiowa!
Wybór wiec był prosty, pierwszy raz gotowałem zupę na serwatce ale muszę to napisać – nie ostatni!!
Taki sposób gotowania sprawia, że zupa ma dużo więcej głębi smaku niż ta ugotowana na wodzie. Ale serwatka też ma swój posmak i zapach – moim zdaniem przyjemny ale wiem, że zdania są podzielone;)
- 2l serwatki (owczej, krowiej, koziej obojętne)
- pęczek włoszczyzny
- ok 100g młodych liści szczawiu
- 100g śmietany kwaśnej
- sól i pieprz
- ziemniaki
- jajko
Przy tej zupie nie ma co zbytnio kombinować, tu liczy się smak szczawiu i głębia serwatki więc bez sensu coś udziwniać;)
Wlewamy serwatkę do garnka i zagotowujemy. Powinny się oddzielić od serwatki mini kluseczki serowe – zważyć się. Jeśli komuś to przeszkadza, można na tym etapie po zagotowaniu przecedzić przez drobne sito.
Do zagotowanej serwatki wrzucamy umyte warzywa i gotujemy ok 40 min na wolnym ogniu. Po tym czasie warzywa wyciągamy z zupy.
Szczaw myjemy i drobno siekamy. dorzucamy do wywaru z serwatki i gotujemy chwilę.
Śmietaną zabielamy zupę, Doprawiamy solą i pieprzem .
Podajemy z ziemniakami i gotowanym wiejskim jajkiem…;) Idealnie siadłby koperek ale w domu rzadko u mnie bywa, bo żona nie cierpi;)
Smacznego !

