
Jakoś tak było do tej pory, że na blogu w lato mało było bobu… a generalnie u mnie w domu jada się go całkiem sporo tylko zazwyczaj nic z niego nie wytwarzam a tylko gotuje w osolonej wodzie i wcinam;)
Takie kopytka/kluseczki widziałem już kilka razy na innych blogach a teraz i jak postanowiłem zrobić ich dziką wersję;)
Wybrałem się więc nad swoje bajoro po mięte gdyż mięta genialnie pasuje do bobu, to para idealna !
Zapraszam do przepisu:

- ok 500g surowego bobu
- 1 jajko
- ok 100-150g mąki pszennej
- sól
Gotujemy bób w osolonej wodzie do całkowitej miękkości, ok 30 min.
Odcedzamy i zostawiamy do lekkiego wystudzenia.
Obieramy bób, dobrze jakby nam wyszło ok 350g samych obranych strączków.
Wrzucamy obrany bób do miski i ugniatamy go praską do ziemniaków.
Wbijamy do niego jajko i małymi porcjami dodajemy mąkę aż ciasto będzie się dało formować w dłoniach.
Formujemy rulon podsypując mąką i kroimy go na malutkie kluseczki.
Gotujemy w osolonej wodzie do wypłynięcia.
Jak podać takie kluseczki?
Już tłumacze, potrzebujemy cytryny, odrobiny masła, kilka gałązek mięty (ja użyłem dzikiej nadwodnej) oraz dobrej jakości twarogu.
Na patelnie wrzucamy masło i kluseczki, smażymy chwilkę na małym ogniu.
Mięte siekamy i dorzucamy do klusek, ścieramy też do nich skórkę cytrynową, odrobinę.
Wykładamy na talerz i posypujemy twarogiem, gotowe;)