
Nie będę ukrywał, że do eksperymentów z wierzbą skłonił mnie film od Profesora Łukasza Łuczaja. Od dawna wiedziałem o jej prozdrowotnych właściwościach jednak nigdy nie patrzyłem na nią jako obiekt kulinarny;)

Wybrałem żeńskie kotki, męskie wydały mi się zbyt obsypane pyłkiem. Na surowo są zaskakująco słodkie ! Nieco przeszkadza ich konsystencja ale nie tak bardzo jak u leszczyny. Po ugotowaniu zaś autentycznie strukturą przypominają brokuł – smak mają bardzo delikatny, powiedziałbym nieco zbliżony do groszku cukrowego. Oczywiście posiadają lekką gorycz i ten „wierzbowy” posmak – kto pija napary ten będzie wiedział;)
Po ugotowaniu pasują zarówno do słonych jak i słodkich dań – ja postanowiłem swoją pierwszą przygodę z nimi zacząć na słodko ![]()
Kotki pozbawiłem brązowych łusek.
Prosty przepis na pyszną a tak często pomijaną kaszę jaglaną.
– 50g dobrej jakościowo kaszy jaglanej
– mleko 3,2 lub jego roślinny zamiennik
– sól
– porządna garść kotków wierzby iwy
– miód
– migdały (opcjonalnie)
– 50g masła (opcjonalnie)
Zaczynamy od odmierzenia kaszy i przepłukaniu jej na sitku pod bieżącą wodą – aż woda ściekająca z niej będzie klarowna.
Potem zagotowujemy ok 2 szklanek wody i przelewamy kasze wrzątkiem – na sitku.
Przekładamy kaszę do naczynia z grubym dnem – wlewamy do niej mleka – tak żeby ją zakryć, dodajemy szczyptę soli. Gotujemy razem aż kasza wchłonie płyn, wtedy dorzucamy kotki i dolewamy znowu podobną ilość płynu – gotujemy cały czas mieszając.
Powtarzamy ten proces do uzyskania zadowalającej nas konsystencji kaszy – kotki w między czasie ugotują się.
Ja lubię w tego typu daniach mocno rozgotowane ziarna więc całość u mnie potrwała ok 30 min.
Kiedy kasza jest gotowa odstawiamy ją i dokładamy do niej zimne masło oraz migdały – polewamy wszystko miodem i mieszamy.
Gotowe;)
Smak – jest zaskakujący. Kotki nadają kaszy nieco drzewnego aromatu – kojarzy mi się odrobinę z wiązówką błotną, same one po ugotowaniu są miękkie i przyjemne do jedzenia.
Zadowolony jestem z tego eksperymentu i na pewno spróbuje zrobić je jakoś w wersji na słono;)
Jeśli zdecydujecie się na powtórzenie tego eksperymentu koniecznie podzielcie się waszymi wrażeniami;)

U mnie niestety za kaszą jaglaną nie przepadają (w sumie nie wiedzieć czemu…), ale sam pomysł z kotkami jest bardzo interesujący. Nigdy nie jadłam, a pana opis ich smaku jest nęcący 😉
PolubieniePolubienie