
Jak byłem dzieciakiem ratowałem przeróżne dzikie zwierzęta – kawki, zające, jeże, gołębie, drozdy czy porzucone domowe chomiki i króliki. Mieszkały razem ze mną w moim małym pokoju na 4 piętrze w bloku…
Jak możecie się domyślać Babcia która mnie wychowała walczyła z tym procederem jak mogła gdyż zwierzaki te skutecznie niszczyły ład domowy
Natomiast Babcia również nigdy mimo przeklinania losu nie odmówiła im pomocy i zawsze kończyło się to tak, że mimo pierwszej negatywnej reakcji potem sama karmiła/leczyła te stworzenia.
Dobijam do brzegu z tą opowieścią – podstawowym wtedy pokarmem dla wszelakiej maści zwierząt w moim „azylu” była siekana pokrzywa z siekanym żółtkiem i vibovitem
Nie było specjalistycznej wiedzy na wyciągnięcie ręki więc takimi domowymi sposobami radziliśmy sobie z tymi podopiecznymi. Babcia mówiła mi, że jej Mama po wojnie tak karmiła wylęg kur, kaczek i gęsi – bez vibovitu oczywiście;) Mówiła mi, że to połączenie wzmacnia i odżywia .
Utkwiło mi w głowie to żółtko z pokrzywą i odkąd zacząłem jeść dzikie rośliny łącze w kuchni te dwa składniki – ostatnio zorientowałem się, że tego podstawowego wiosennego przepisu nie ma jeszcze na blogu tak więc nadrabiam straty:
– 5 jajek
– 3 łyżki ulubionego majonezu
– ok 100g młodej pokrzywy
– pęk dzikiego szczypioru
– 1 ogórek kiszony
– sól i świeżo mielony pieprz
Pokrzywę myjemy.
Nastawiamy garnek z osoloną wodą i obgotowujemy pokrzywę ok 3-4min aż zmięknie i zrobi się pięknie zielona – wyławiamy do zimnej wody a kiedy się schłodzi wyciągamy na ręcznik papierowy aby się odsączyła.
Jajka gotujemy w wodzie po pokrzywach od wrzątku 8 min, przelewamy zimną wodą i pozwalamy im ostygnąć.
Ogórka i szczypiorek drobno siekamy.
Jajka obieramy.
Na grubej tarce ścieramy jajka do miski, pokrzywę odciskamy i siekamy jak najdrobniej dokładamy do jajek wraz z ogórkiem i szczypiorem. Dodajemy majonez, sól i pieprz i mieszamy wszystko.
Zjadamy od razu – pasta jajeczna nie lubi czekać;)
Ogórek jest bardzo potrzebny aby pasta nie była mdła – pokrzywa z jajkiem bez ostrego lub kwaśnego smaku potrafi zamulić.
Pewnie Babcia by się zdziwiła jakby dowiedziała się, że mimo tak wielkiego wyboru w sklepach i spokoju finansowego ja wole jadać wiejskie jajko z siekaną pokrzywą… ![]()
Panie Maksiu, przeczytałam ten wpis z wielką radością 🙂 Ja miałam to szczęście, że do 14. roku życia mieszkałam w miejscach na wsi i „zanurzonych” w przyrodzie, w tym u Babci Broni, więc nie musiałam się martwić, gdzie się podzieją moje zwierzątka 🙂 Co prawda w biedniackim domu babci królową zawsze była krowa (bo była żywicielką rodziny), ale inne stworzonka też się tam mieściły 🙂 I pamiętam kurczątka w ciepłym miejscu koło pieca, którym zbierałam młoda pokrzywę i siekałam potem z jajkiem… bez vibovitu… jak był vobovit to sami wylizywaliśmy go z torebki jako niespodziewaną pyszność…
P.S. Chciałam odwiedzić konto pana Żony, ale to jest na fejsie, na którym mnie nie ma (i nie będzie), więc – choć nieco żałuję – czuję wielką wdzięczność do Pana, że wciąż pan prowadzi tego bloga 🙂
PolubieniePolubienie