
Pojechałem wczoraj na moje Kaniowe miejscówki i wiecie co? Znalazłem kanie ale w stanie rozkładu, chyba ze 30 szt… niestety upał i czas zrobił swoje.
Wracając z koszykiem po nie dawno skoszonej łące podziwiałem łany babki i zadumałem się – „zawsze cię mijam, uważam za nieciekawą kulinarnie…” i tak pogryzałem sobie te liście babki i pomyślałem, że ta gorycz i aromat „siana” idealnie zgra się z dojrzałymi pomidorami !
Bardzo nie chciałem babki obrabiać termicznie – po pierwsze straci swoje cenne właściwości a po drugie zniknie ten lekko trawiasty, sianowaty aromat kojarzący mi się gdzieś z oliwą z oliwek. Pomyślałem więc o takim rozwiązaniu:
Babkę umyłem i posiekałem drobno, wrzuciłem ją do blendera i wlałem tam niskiej klasy smakowej (aby nie przyćmiła smaku liści) oliwy, wrzuciłem ząbek czosnku i posoliłem.
Blendowałem aż liście rozdrobniły się i nie było widać charakterystycznych „żyłek” babki – uzyskałem w ten sposób gorzki, trawiasty sos – tak konsystencja sosu nie pesto;)
Ugotowałem w osolonej wodzie kaszę pęczak i po wystudzeniu wymieszałem z sosem z babki, już niczym nie doprawiałem.
Taką kaszę wymieszać możemy ze swoimi ulubionymi pomidorami, ważne aby były słodkie i było ich sporo, ja dodatkowo dodałem mozzarelle i listki mięty polnej – sałatka wyszła super.
Możecie pobawić się tą formą w swoich kuchniach, zamiast pęczaku inna kasza lub makaron a może nawet ziemniaki;) Ważne, aby znalazły się tam pomidory;)