
Wróciłem do domu z odrobiną fiołka wonnego którego znalazłem dziś spacerując pomiędzy działkami ROD w Kielcach.
Tak żeby nie skłamać miałem go ze dwie garstki… Długo myślałem co mógłbym zrobić z tak niewielką ilością tego pięknego produktu aby wyciągnąć z niego maksimum smaku i aromatu i przyszedł mi do głowy ten oto pomysł.
Fiołki wonne są bardzo ulotne, delikatne więc nie potrzebują wielu składników obok siebie – ba wręcz dziecinnie łatwo jest przedobrzyć i zniszczyć ich piękny aromat. Dodatkowo temperatura również nie działa na ich korzyść …
Mniej znaczy więcej – kilka lat mi zajęło dotarcie do tej prawdy w kuchni…
Przepis na ok 2 porcje
– 2 garstki fiołka wonnego
– 4 zółtka
– 30g cukru białego
– szczypta soli
Jeśli zbieraliście fiołki w zimny dzień tak jak ja dziś, należy je zostawić w domu na 1-2h. Złapią temperatury i uwolnią swój smak i zapach.
Potrzebujemy samych płatków więc z tych dwóch garstek odrzucamy zielone szypułki.
Ucieramy płatki z cukrem – możemy w moździerzu, możemy w malakserze, ja zrobiłem to w moździerzu.
Jajka parzymy i oddzielamy żółtko od białka
Do żółtek dodajemy cukier fiołkowy i szczyptę soli, ubijamy wszystko mikserem lub ręcznie na gładką puszystą masę .
Przelewamy do pucharków i zajadamy !
Możecie mi wierzyć lub nie – to chyba jedna z najlepszych rzeczy jaką udało mi się wymyślić i przygotować z fiołkiem w roli głównej. Proste ale eleganckie tak jak te kwiaty.