
W obliczu klęski urodzaju jabłkowego warto dzielić się pomysłami na ich przechowywanie. Oczywiście piszę o zdziczałych jabłonkach gdzieś tam na miedzach czy w polach. Ja suszę je, robię ocet, prażone jabłka i właśnie galaretki.
Taka naturalna galaretka pięknie się przechowuje — w chłodnej spiżarni potrafi przetrwać naprawdę długo. Robi się ją bardzo prosto.
Tak naprawdę do zrobienia takiej galaretki wystarczyłyby nam same jabłka — około kilograma. Jeśli mamy mocno aromatyczne, słodkie i kwaskowe jabłka, nie potrzebujemy dodawać już do nich cukru. Jeśli jednak chcielibyście dosłodzić, to na kilogram jabłek proponuję ok. 300 g cukru trzcinowego.
Zaczynamy!
Potrzebować będziemy garnek z grubym dnem, to ważne aby był to porządny sprzęt, dobrze sprawdza się żeliwo.
Jabłka myjemy, obieramy, kroimy na ćwiartki i wydrążamy.
Wrzucamy je do garnka i zalewamy wodą do poziomu jabłek — niewiele. Jeśli mamy mocno soczyste jabłka, możemy zaryzykować i nie dodawać wody.
Nastawiamy jabłka do gotowania.
Gotujemy ok. 1 godzinę — jabłka powinny całkowicie się rozpaść, a całość powinna mieć gęstą, bulgocącą konsystencję przypominającą karmel.
Dodajemy sok z 2 cytryn i, jeśli potrzeba, cukier. Gotujemy dalej, tak długo, aż masa nabierze gęstej, ciemno-bursztynowej barwy. Pamiętajmy, aby często mieszać, żeby jabłka się nie przypaliły.
Kiedy masa jest bardzo gęsta, przelewamy ją na gorąco do wyparzonych słoików i zakręcamy.
Ja używam takich naturalnych galaretek jako słodzika — naturalnie pozyskanego cukru owocowego. Idealne do owsianek, naparów czy sosów.
Dokładnie w ten sam sposób możecie zrobić galaretkę z pigwy, pigwowca czy gruszek.
Czy Wy też nie możecie patrzeć, ile pysznych jabłek co roku gnije pod polnymi jabłonkami?
#dzikiekielce#maxgotujeznatury#dzikakuchnia#jabłka#galaretka#domoweprzetwory#zerowaste#kuchniazlasu#dzikażywność#naturajestdobrem#jesiennewsmaki#przetwory#ekogotowanie
Panie Maksiu, robię dokładnie tak samo (i też czasami nie trzeba cukru), lecz bez soku z cytryny. Ponieważ potem trzeba tę massę rozsmarować, wysuszyć, pokroić w paski i zwinąć (węże), albo powycinać foremkami do ciasta i – są marmoladki dla wnuczki! Przechowują się cały rok. Trzeba tylko chować przed dziadkiem, żeby nie podkradał :-DD
PolubieniePolubienie