Długo myślałem czy wrzucać ten przepis/inspirację… miałem wahania gdyż tak jak nie raz Wam pisałem nie czuje się super pewnie w klimatach Azji.
Wierciło mnie to gdyż wydawało mi się, że takie zielone curry jest idealną formą na smaczne przemycenie dzikich roślin do nowoczesnego „domowego” obiadu. Choć zdecydowanie moim konikiem jest kuchnia Europy to odważyłem się pokazać Wam to danie. Wszystko wokół jest pięknie zielone więc to curry składa się w logiczną całość
Od razu piszę, że moje curry z tym oryginalnym tajskim nie ma wiele wspólnego tak mi się wydaję, jest to luźna interpretacja :
200g boczniaków
1 szalotka
1 papryczka chilli
odrobina oliwy
400g mleka kokosowego
ok 40-50g zielonej pasty curry
Dzikie liście – wybierajcie te które po uduszeniu będą miękkie, ja użyłem rzeżuchy, podagrycznika, wierzchołków pokrzywy, mniszka oraz szczawiu
sól i sok z limonki
Przepis jeśli mamy paste curry jest bardzo prosty.
Na patelni na odrobinie oliwy podsmażamy boczniaki, wyjmujemy je kiedy są rumiane na bok.
Na patelnie ląduje teraz posiekana w piórko szalotka, kiedy się podsmaży zalewamy wszystko mlekiem kokosowym.
Dodajemy paste curry i mieszamy, pamiętajmy podstawą tej pasty jest zielona chilli. To danie jeśli ma mieć smak curry, musi być ostre !
Kiedy pasta nam się rozmiesza, dodajemy nasze dzikie liście, podsmażone boczniaki, wciskamy sok z 1/3 limonki i dusimy pod przykryciem 10 min.
Doprawiamy solą i opcjonalnie sosem rybnym.
Podajemy z ryżem i świeżymi warzywami
Tak na prawdę możecie użyć tu dowolnych dzikich roślin, nie przepadam za przepisami gdzie wrzuca się co popadnie ale to curry już takie jest. Nada się wszystko co miękkie i wiosenne;)
Co powiecie na taki „dziki” obiad?;)
Nie tylko zdrowe, ale i pyszne! A boczniaki wyglądają jak małże…
PolubieniePolubienie